poniedziałek, 5 grudnia 2011

Aktywna niedziela, epizod I - GC2FRDA

Co można robić mając wolną niedzielę? Pewnie bardzo dużo. Oglądać TV, grać na kompie, obijać się.
Co można robić w niedzielę gdy chce się ją spędzić aktywnie by spalić choć odrobinę tkanki? Pewnie też bardzo dużo. Basen, narty, siłownia.

Osobiście jednak wybrałem mało znaną w naszym kraju chyba aktywność jaką jest Geocaching. A cóż to takiego niektórzy zapytają. Hmm tak w telegraficznym skrócie. Pamiętacie dawna zabawę w podchody? Pamiętacie stare książki (a cóż to? :) ) o piratach, poszukiwaczach skarbów i przygód? Otóż geocaching to połączenie wszystkiego powyższego z najnowszą technologią. Prościej: bierzecie telefon z GPS, wpisujecie współrzędne i tak szukacie skarbu. Oczywiście nie są to dowolne współrzędne, tylko konkretne, dostępne na stronie www.geocaching.pl.

Dla tych których powyższy opis zachęcił do zabawy i dla tych nie do końca jeszcze przekonanych garść zdjęć.

Wczoraj postanowiliśmy ambitnie odszukać 7 skrzynek. Plan się udał a o to relacja:

1. GC2FRDA - Duży most, Mały most - Big bridge, Small bridge

Przygoda zaczyna się w krakowskich Łagiewnikach. Zachęceni opisem miejsca o którym wie niewiele ludzi, postanowiliśmy podjąć wyzwanie. Droga doprowadziła nas do bardzo dziwnego miejsca. Budowa, wyrobisko, dom pielgrzyma. Brud, pył, krzaki. Wszystko w jednym.


Samo zejście, też do łatwych nie należało, zwłaszcza jak człowiek zamiast wybrać łatwiejszą drogę upiera się na wpatrywanie w GPS.


No i tytułowe dwa mosty. Naprawdę robią wrażenie.


Po chwili poszukiwań, w krzakach, pod kamieniami, udało się odnaleźć pierwszy skarb, zwany skrzynką lub keszem.


A w środku, dla lubiących dobrą zabawę prawdziwy skarb, dla malkontentów i nudziarzy zapewne kupa śmieci. Mnie osobiście takie znaleziska przyprawiają o bardzo szeroki uśmiech na twarzy. Zasadą geocachingu jest to że każdy może z takiej skrzynki coś zabrać jeśli zostawi coś innego o podobnej wartości, można też po prostu zostawić coś od siebie.


Zwróćcie uwagę na ten piękny przedmiot. Zwie się "geocoin", inaczej moneta podróżna.



Ludzie z całego świata tworzą takie unikatowe monety, z różnymi motywami. Każda z tych monet ma unikalny numer, dzięki któremu można potem obserwować jak nasz przedmiot podróżuje po świecie, od skrzynki do skrzynki.

Na koniec pozostało tylko wpisać się do logbooka, czyli dziennika odwiedzin w danej skrzynce i można wyruszyć do następnego miejsca.

W dobie smartfonów z gpsami, zabawa praktycznie nie wymaga żadnych nakładów finansowych. W zamian zyskujemy świetny pretekst aby ruszyć cztery litery z fotela i wybrać się na spacer w miejsca o których istnieniu byśmy się nigdy nie dowiedzieli. Ale o takich miejscach opowiem w kolejnych wpisach.


Więcej zdjęć:

Brak komentarzy: