środa, 16 sierpnia 2017

Wakacje 2017 - Łotwa/Litwa - Dzień drugi (cz. 1)

Dziś idziemy w miasto. Generalnie samo zwiedzanie Rygi nie powinno Wam zająć więcej niż jeden dzień. Większość najciekawszych miejsc jest dość mocno skomasowanych w centrum, które też największe nie jest. Fakt że raczej nie wchodziliśmy do wszystkich miejsc ale wycieczka po centrum zajęła nam około pół dnia. W sumie na piechotę zrobiliśmy ok. 10 km. Początkowo plan był taki, że zostawimy samochód na parkingu hostelu i ruszymy komunikacją miejską. Jednak po dłuższym namyśle doszliśmy do wniosku że hostel jest dość daleko od centrum i sam dojazd komunikacją za długo nam zejdzie. Wybraliśmy więc opcję nr 2. Tzn, dojechaliśmy samochodem pod samą granicę strefy płatnego parkowania i dalej ruszyliśmy na piechotę. Tym sposobem dołożyliśmy sobie kilka km marszu, z drugiej strony pogoda była ładna a nam się nigdzie nie spieszyło więc mogliśmy pozwolić sobie na smętne włóczenie z dużą ilością odpoczynków.

Ryga

Ryga to miasto kontrastów. Rzeczywistość która nas tam zastała oceniliśmy mniej więcej na lata 80-te. Z jednej strony pełno opuszczonych budynków poprzemysłowych, z drugiej drewniane domy z trzeciej niesamowite kamienice z przepiękną architekturą.





Niestety widać, że czas przemian ustrojowych bardzo źle obszedł się z tym pięknym miastem. Wielkość budynków, ilość budynków przemysłowych, zdobienia kamienic... Wszystko to wskazuje, że dopóki Związek Rad miał się dobrze to pieniądze płynęły szerokim strumieniem. Jednak gdy ZSRR upadł a Łotwa uzyskała niepodległość kurek z pieniędzmi zakręcono. Na chwilę obecną na każdym kroku widać, że miasto swoje lata świetności ma już za sobą. Z drugiej jednak strony powoli na naszych oczach widać jak wstaje z kolan. Na każdym kroku remonty i budowy. Dlatego jeżeli planujecie kiedyś odwiedzić to miasto, to sugerujemy żebyście zrobili to właśnie teraz.
Za kilka lat Ryga dogoni Zachód i urok miasta który panuje tutaj niepodzielnie przeminie bezpowrotnie.

Miasto jest niewyobrażalnie czyste. W porównaniu do Berlina, Paryża czy Cordoby a nawet naszych polskich miast był to dla nas szok. Ulice są czyste, nie znajdziemy tutaj wszędzie walających się śmieci. Dodatkowo nie jesteśmy bombardowani z każdej strony reklamami i bilbordami.
Co ciekawe widać że Łotysze poszli zupełnie inną drogą niż Polska. Ciężko tutaj znaleźć sieciówki znane z naszych miast. Nie żeby ich nie było, jednak zdecydowanie królują marki lokalne. Naprawdę ciężko tutaj znaleźć Starbuksa, H&M czy chociażby McDonaldsa.

To czym nas przede wszystkim urzekła Ryga to wszechobecna zieleń. Olbrzymia ilość parków, skwerów czy zwykłych trawników. Nie ma galopującej zabudowy jak w Krakowie. Jest za to ogromna przestrzeń dzięki czemu dużo przyjemniej się oddycha. To naprawdę czuć. Stolica, w miarę duże miasto a jednak powietrze jest czyste. Główne ulice są szerokie a między budynkami są spore przestrzenie, zdecydowanie klaustrofobicy nie będą narzekać. Co widać przede wszystkim z platform widokowych, miasto nie stanowi mocno zbitego układu urbanistycznego lecz raczej luźno ze sobą powiązane organizmy.

Jeżeli chodzi o turystów, to są. Jednak w przeciwieństwie do Krakowa czy Wilna nie trzeba się przepychać łokciami żeby coś zobaczyć. Widać, że ten kierunek ciągle jest mało popularny więc tym bardziej warto wybrać się tam właśnie teraz. Bez problemu da się zrobić zdjęcie zabytków bez tłumu stonki :) Jak to wygląda konkretnie pokażemy Wam na przykładach trochę później.

No ale idźmy na wycieczkę.
Na początek ruszyliśmy w kierunku Targu. Jednak po drodze naszą uwagę przykuł znajomy budynek.

Jak się okazuje, nasz znajomy z Warszawy PeKiN nie jest jedynym tego typu budynkiem. "Dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego" ma wielu braci i sióstr. W samej Moskwie takich budynków jest siedem:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Siedem_Si%C3%B3str_(Moskwa)

Oprócz nich znajdziemy takie budynki w Pradze, Bukareszcie czy Kijowie. W związku z czym słowa Siary Siarzewskiego są w zupełności uzasadnione



Centrāltirgus

Plac targowy. Jeden z oryginalniejszych jaki widzieliśmy. Targowisko zajmuje powierzchnię ok. 72 tys. m2 a dziennie przewija się przez niego od 80 do 100 tys ludzi. Jednak to co jest szczególnie warte uwagi to fakt, że znajduje się on w halach które wcześniej służyły jako hangary dla sterowców. 5 hangarów to większość zachowanych takich budynków na świecie. Ogólnie zachowało się ich 9. Robią niesamowite wrażenie. Każda hala przeznaczona jest na inny asortyment. Osobna jest na nabiał inna na ryby i owoce morza, jeszcze jedna na mięso. Oprócz samych hal, dookoła znajdują się jeszcze stragany z różnymi artykułami rękodzielniczymi.






Komuś bukiecik?

Prawdziwe złoto Bałtyku
Ruszamy dalej. Mijamy po drodze przepiękny most kolejowy oraz pomnik pamięci uczestników rewolucji z 1905 roku.


Skręcamy w jedną z bocznych urokliwych uliczek prowadzących do centrum starego miasta. Aż trudno nadążyć z obracaniem głowy, tyle pięknych kamieniczek wkoło. 













Następnie docieramy przed kościół św. Piotra, gdzie stoi dość zaskakująca rzeźba. Na wszystkich przechodniów spoglądają Muzykanci z Bremy. Rzeźba jest darem od Bremy dla Rygi, bliźniaczego miasta. Została podarowana w 1990 roku i jest dokładną kopią rzeźby stojącej przed bremeńskim ratuszem.


Sam kościół robi niesamowite wrażenie. Jego początki sięgają 1209 roku. Wielokrotnie przebudowywany.





Konik, z drzewa koń bez biegunów.... Stał przy kościele. Może na kogoś czekał?


Idąc dalej docieramy do placu ratuszowego. Ale o tym już w drugiej części.

Brak komentarzy: