sobota, 31 grudnia 2011

GC2BK1P St Sebastian Church Garden II

Wczorajsze geocachowanie zawiodło nas do Wieliczki. Na trzy skrzynki udało odnaleźć się tylko jedną, niestety. Niestety również zdjęć mało ze względu na etapami przechodzącą śnieżycę. Etapami tzn, zaczynało śnieżyć za każdym razem jak wysiedliśmy z samochodu. Ale jedną fotkę udało się ustrzelić.


Kościół św. Sebastiana w Wieliczce — modrzewiowy kościółek św. Sebastiana położony na południowo-wschodnich obrzeżach Wieliczki, na stromym zboczu wśród kilkusetletnich drzew. Jego budowa została rozpoczęta w 1581 roku, dzięki staraniom ówczesnego żupnika wielickiego Sebastiana Lubomirskiego. Konsekracji świątyni dokonał kardynał Jerzy Radziwiłł w 1598 roku.
Kościół zbudowany jest na bazie prostego rzutu poziomego. Wzniesiony został jako wotum wdzięczności za ocalenie miasta od epidemii cholery.
Kościół posiada obrazy z XVI wieku (Madonna ze Świętym Sebastianem i Świętym Rochem, Święci Andrzej, Mikołaj i Katarzyna; Matka Boska z Dzieciątkiem z 1600 r. Z wieku XVII zachowały się wizerunki św. Marii Magdaleny i św. Anny Samotrzeć.
Prawie dwieście lat po wybudowaniu kościół uzyskał barokowy wystrój. Z tego okresu pochodzą zabytkowe organy zbudowane na chórze przez cystersa z Jędrzejowa Eliasza Wykuszewskiego i rokokowy ołtarz główny z wizerunkiem świętego patrona. Lata 1903-1910 to czas renowacji świątyni. W tym czasie Stanisław Matejko zaprojektował znajdujące się w kościele witraże, a Włodzimierzowi Tetmajerowi powierzono wykonanie polichromii.

Trochę powyżej kościoła w miejscowości Siercza znajduje się miejsce z którego prezentuje się przepiękna panorama Krakowa i Wieliczki.
Kraków w śnieżnej zamieci
Takie tam przy opadać śniegu
Dzisiaj, jeśli pogoda pozwoli wrócę tam ok 12.00 w nocy, może uda się zrobić fajne zdjęcia sztucznych ogni?

czwartek, 29 grudnia 2011

Wakacyjne wspomnienia cz.3

Dzień czwarty

Znowu późna pobudka i szybkie zbieranie się. w końcu Paryż to ogromne miasto. To był nasz ostatni dzień w stolicy Francji, więc chcieliśmy go wykorzystać maksymalnie. Na początek wybraliśmy stary cmentarz Pere-Lachaise, który sam w sobie jest zabytkiem. To co ujmuje to fakt, że obok siebie leżą katolicy, żydzi, Chińczycy i nikomu to nie przeszkadza. Nikt tam nie pali zniczy, przez co nagrobki wyglądają bardzo surowo. Cmentarz położony jest na wzgórzu przez co trzeba się znowu nałazić po schodach, co jednak jest przyjemnością, o ile można tak mówić o spacerze po cmentarzu, bo ten stylizowany jest na park. Inna ciekawostka jest taka że cmentarz posiada własną stronę internetową ze street view oraz zaznaczonymi grobami ważnych ludzi. Co więcej przy wejściu na cmentarz każdy odwiedzający dostaje papierową mapkę również z zaznaczonymi grobami.

Niektóre nagrobki można zaliczyć do sztuki rzeźbiarstwa
Fryderyk Chopin
Na tym cmentarzu leży cała masa sławnych ludzi
Wypalono sporo trawy nad grobem Morrisona
Jim Morris i syn
Molier z przyjacielem
Oscar Wilde - to czerwone to szminka, podobno męskich wielbicieli
Honoriusz Balzac
Georges Bizet
Są pewne alejki które wzruszają do łez. Jedna z nich poświęcona jest pamięci osób pomordowanych w obozach koncentracyjnych.
Drugą taką alejką jest ta poświęcona żołnierzom walczącym za Francję.

Pamiętacie katastrofę lotniczą Airbusa w 2009 roku? Na tym cmentarzu znajduje się bardzo przejmująca tablica pamiątkowa
Lot AF 447 Rio De Janeiro - Paryż
Skromnie, ładnie, symbolicznie. Bez kłótni, bez olbrzymich pomników. Da się? Da się.

Dobra koniec smutków. Czas ruszyć w miasto. Po drodze do centrum zawitaliśmy na wyspę Cite, znaną z dwóch budowli. Pałacu sprawiedliwości oraz katedry w której mieszkał dzwonnik, czyli Notre Dame. Znowu spore tłumy zniechęciły nas do czekania w kolejce na wejście do katedry.
Brama Pałacu Sprawiedliwości
Okucia wrót na pewno kuły elfy :)
Następny punkt wycieczki to Ogrody Tuileries przed Luvrem. Wspaniałością tego parku jest fakt, iz wszędzie porozstawiane są krzesła i leżanki na których każdy może usiąść zjeść drugie śniadanie a w razie potrzeby zabrać krzesło i przenieść się w inne miejsce parku. Kolejny przykład na to jak władze miasta dbają o mieszkańców i turystów.
Nie, to nie Polak kradnący wyposażenie parku...
Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w kierunku Placu Zgody, a potem dalej najdroższą ulicą Francji czyli Polami Elizejskimi w kierunku Łuku Triumfalnego.
Oficjalny salon wystawienniczy Renault. Jak widać. po wpadce z Vel Satis, Renault odrobiło zadanie i zaczęło projektować naprawdę piękne samochody.
Renault Dezire
Na zakończenie dnia wybraliśmy się zakupić pamiątki dla najbliższych. Kierunek w porze nocnej może się wydawać trochę dziwny bo pojechaliśmy na plac Pigalle, jednak tamtejszy bulwar Clichy aż roi się od tanich sklepików z suvenirami.
Mulin Rouge wieczorową porą, najtańszy bilet na przedstawienie o raptem 98 euro, ale dzieci do 12 roku życia mają 50% zniżki
I to tyle jeżeli chodzi o zwiedzanie Paryża. To miasto jest wspaniałe i naprawdę polecam je zwiedzić każdemu. Każda dzielnica to jakby osobne miasto, z zupełnie inną architekturą a jednak tak pasujące do reszty. Na każdym kroku udogodnienia, rewelacyjny sposób komunikacji, czyli metro dojeżdżające wszędzie, zabytki, budowle. W tym mieście czuć historię przez skórę.

Wyjazd z miasta zaplanowaliśmy na następne przedpołudnie, jednak po rozważeniu wszystkich za i przeciw postanowiliśmy się zwinąć o 1 w nocy żeby uniknąć korków porannych i opłaty za parking, a skoro i tak nie chciało się nam spać to trzeba było to wykorzystać

Wierzę w to że jeszcze tam wrócimy nie raz. Niniejszym chciałbym jeszcze raz tutaj podziękować Karolinie za użyczenie nam swojego mieszkania, dzięki temu udało się obciąć bardzo koszty pobytu w Paryżu.

Więcej zdjęć:
http://s485.photobucket.com/albums/rr217/gzres/Wakacje/2011%20Francja/2011_09_06/

środa, 28 grudnia 2011

Wakacyjne wspomnienia cz. 2

Dzień trzeci

Gdy wreszcie udało nam się obudzić, wyruszyliśmy na miasto. Bo jakże by inaczej. Tutaj mały wtrąt. generalnie tak planowaliśmy nasze dni aby jak najrzadziej wracać do mieszkania. 6 piętro bez windy z zapaleniem płuc? No nie bardzo. Więc staraliśmy się łazić i łazić i zwiedzać i zwiedzać. Ten dzień tak trochę przypadkiem był dniem śladami Amelii Poulain. Pamiętacie taki film z przed kilkunastu lat? Postanowiliśmy się wybrać na słynny Montmartre gdzie znajduje się słynna a jakże bazylika Sacre Coeur. 

Na początek zupełnie przypadkiem trafiliśmy na pewne schody. Trochę to trwało zanim skojarzyliśmy skąd je znamy. Pamiętacie ostatnią scenę Amelii? Gdy Hipolit idzie w dół i znajduje wielki cytat z własnej książki na murze? To właśnie te schody:

Tymi schodami można się dostać na "zaplecze" bazyliki. Trochę się trzeba było nawspinać bo to nie jedyne schody po drodze. Ale za to gdy już udało się dotrzeć na górę czekały nas takie widoki:

Bazylika jest ogromna, a przed nią czekał tłum ludzi, więc tym razem odpuściliśmy sobie zwiedzanie jej od środka. Wybraliśmy się na spacer okolicznymi uliczkami, a których roiło się od sklepików z pamiątkami.

Można tam było kupić wszystko na czym dało się wydrukować napis Paris. Dosłownie wszystko, talerze, kubki, koszulki, długopisy, magnesy na lodówkę, podkoszulki, body dla roczniaków itd itd itd...
Chodząc dalej tymi uliczkami można było podziwiać sztukę uliczną:
oraz widoki:
W tle coś dla fanów piłki nożnej, Stad de France czyli stadion narodowy Francji

Wieża Montparnasse
I teraz dwie ciekawostki. Wieża na powyższym zdjęciu, Montparnasse, uznawana jest za plamę na honorze miasta. Za bubel architektoniczny. Cały Paryż co będzie widać na następnych zdjęciach zbudowany jest z kamienic wysokich na maks 6 pięter. Wybudowanie takiej wieży po środku niskich kamieniczek zepsuło panoramę miasta. Co więcej wieża jest na w pół opuszczona a na jej szczycie czyli 70 piętrze znajduje się taras widokowy z którego paradoksalnie rozpościera się najpiękniejszy widok na miasto. Bo jak twierdzą Paryżanie z tego tarasu nie widać właśnie tej wieży.
Druga ciekawostka jest taka, iż wszyscy przewodnicy ogłaszają wszem i wobec że Wieżę Eiffla widać z każdego miejsca w Paryżu. Cóż wzgórze Montmartre jest jedynym miejscem z którego wieży nie widać.

Nadszedł czas ruszać dalej. Poniżej bazyliki uliczny artysta, który zwie się Iya Traore dawał swoje show:

Jeśli chcecie zobaczyć go w akcji to polecam jego stronę http://www.iya.fr jest tam sporo filmików z jego przedstawień.

Schodząc dalej schodami, po których Nino biegł wplątany w intrygę Amelii doszliśmy do pięknej karuzeli

Za nami był wspaniały widok na bazylikę
a przed nami uliczka z cukierniami gdzie od patrzenia przez szybę można było już sporo przytyć
U podnóża Montmartre znajduje się bulwar Clichy, który to bulwar prowadzi do innej słynnej atrakcji Paryża czyli placu Pigalle. Przy tym też bulwarze można za dnia spotkać całą masę sklepów nie przeznaczonych dla osób poniżej 18 roku życia, dlatego też takie osoby proszę teraz o przesunięcie strony niżej

Przy placu pigalle znajduje się najsłynniejszy młyn, tfuu kabaret świata zwany Mulin Rouge
Tutaj zakończyliśmy podróż śladami Amelii, ale nie zakończyliśmy zwiedzania Paryża. Korzystając z faktu, że godzina była jeszcze młoda, postanowiliśmy udać się na Wieżę Eiffla.
Zwróćcie uwagę na chmury. Przez trzy dni naszego pobytu w Paryżu chmury zawsze wyglądały w ten sposób, jak gdyby ktoś ostrym nożem odciął ich dolne części.

Pod samą wieżą kwitła również sztuka uliczna
Co ciekawe w całym Paryżu co chwila można było się natknąć na uzbrojone oddziały wojska.
Po odczekaniu swoich 2 godzin w kolejce do kasy, a następnie dokładnej kontroli osobistej (bramki, prześwietlanie bagażu) można było wyjechać windą na sam szczyt Wiezy Eiffla. Naprawdę polecam wszystkim. Niezapomniany wspaniały widok. I tutaj znowu ciekawostka. Na samym szczycie wieży jest punkt w którym można kupić tylko szampana. Całe butelki lub na kieliszki.
Trocadero
Pola Marsowe i Szkoła Wojskowa
Do Warszawy prościutko
La Defense, dzielnica finansowa Paryża
Takie tam zboczenie
Na zakończenie dnia musieliśmy zrobić zakupy na obiadokolację. Ważna uwaga. Sprawdźcie zawczasu gdzie znajdują się otwarte sklepy. W samym Paryżu pojecie hipermarketu, galerii handlowej itp. w rozumieniu naszym, praktycznie nie ma. Wszędzie dostępne są tylko małe osiedlowe sklepiki z dość ubogim asortymentem. Ceny jedzenia są astronomiczne a takie rzeczy jak zwykły przenny czy zbożowy chleb nie istnieją, a jeśli już to ogromnych cenach. Najtaniej wychodzi żywienie się bagietkami :) Otwarty sklep zlokalizowaliśmy dopiero w dzielnicy La Defence, kawał drogi od mieszkania. Przy okazji upolowaliśmy jeszcze jedną ciekawostkę. 
W nagrodę, że dotarliście z czytaniem tak daleko, napis z kartki przetłumaczcie sobie sami :P

Tak zakończyliśmy trzeci dzień naszej wyprawy.

Więcej zdjęć: